sobota, 24 stycznia 2015

Od Looka

Znowu wróciłem do mojej watahy, od dawna nie widziałem się z Luną, może to i dobrze. Wyglądała jakby była we mnie zakochana, a ja nie chcę żeby ktokolwiek pojawiał się w moim życiu, a na pewno nie teraz. Poza tym ja nic nie czuję do Luny, no cóż... Ale teraz nie czas na rozmyślanie o niej... podobno w pobliżu pojawiła się inna wataha. Suria wspominała mi żeby to lepiej sprawdzić, a jedyne co o tamtym klanie wiem to, to że jest niedaleko stąd.  
Zmieniłem się w wilka i pobiegłem pod siedzibę innego klanu. Na szczęście nikogo nie widziałem, więc mogłem spokojnie wejść i się rozejrzeć. Z zewnątrz miejsce było przerażające wszędzie jakieś skały, na których nieźle można by było sobie coś złamać, ale w środku... - piękna zielona trawa, zielone drzewa, aż zatęskniłem do swojej rodziny, której nigdy nie miałem, ale myślami przy niej byłem w każdej chwili. 
Dotarłem do jakiegoś potwornie wielkiego drzewa..., w którym znalazłem groty wilków, ale nie było nic w nich ciekawego, zastanowiło mnie to, że tylko dwie groty były zamieszkane. Wychodząc z klanu usłyszałem głosy, od razu schowałem się w bezpiecznym miejscu, już za chwilę zobaczyłem alfę oraz betę. Na szczęście nie zauważyli mnie, a ja pobiegłem do swojego klanu. 
Wpadłem do klanu jak strzała, niestety nieszczęśliwie potknąłem się i upadłem, prosto na Mirę.

<Mira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz