poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Looka CD Myoo

Siedzieliśmy dalej na tym samym pniu i spoglądaliśmy na gwiazdy. W pewnym momencie Myoo podniosła się i powiedziała, że wraca. Nie pozwoliłem jej na to, lekko pociągając ją za rękaw.
-Zostań...-powiedziałem cicho.
-Na prawdę nie mogę, idę, pa...
Wtedy sam wstałem, znowu lekko ją pociągnąłem w swoją stronę i przytuliłem.

<Myoo? też mi brak weny :)>

Od Myoo CD Look

Rozmawiało nam się miło.
- Gwiazdy...
- Śliczne, co nie?
- Uwielbiam gwiazdy...
-...
- Dobra, gwiazdy to noc, a noc to czas spoczynku, czyli snu. Jestem wyjątkowo zmęczona, do zobaczenia. - chciałam odejść ale Look mnie zatrzymał.
< Look? Wena mnie opuszcza... >

Zakończony sojusz!


Sojusz z Płonącym Stadem Wilków**,
został zakończony!
Panie, panowie, wadery i basiory!
możemy atakować!

Od Looka CD Myoo

Kiedy dziewczyna powiedziała, że nic nie pamięta z ostatnich 17 lat, nie wiedziałem co powiedzieć, stałem jak jakiś głupek i spuściłem głowę w duł, zupełnie tak jak pobity pies. Musiało to trwać dłuższą chwilę, bo w końcu Myoo, zaczęła mówić. Usiedliśmy na pniu drzewa i pochłonęła nas rozmowa. Właściwie rozmawialiśmy o wszystkim, w końcu ściemniło się na tyle żeby pojawiły się pierwsze gwiazdy.

<Myoo?>

Od Myoo CD Look

- Dzięki. - zaśmiałam się.
- Ćwiczyłaś?
- Eee... Nie wiem...
- Jak to?
- Nic nie pamiętam z przed 17 lat...
<Look?>

Od Looka CD Mira

-Jasne, przecież cię nie zostawię w takim stanie.
-Nic mi nie jest... 
-Wcale..., widzę że boli cię noga. - odparłem.
Pomogłem Mirze usiąść na fotelu.
-Jak na moje oko, to masz złamaną nogę.
-Tyle to już zdążyłam sama wywnioskować. 
-Poczekaj, pobiegnę po jakiegoś medyka. - powiedziałem i od razu ruszyłem do Sanktuarium.
Po pół godziny, wróciłem do Miry, z osobą która miała jej pomóc.

<Mira?>

Od Looka CD Myoo

-Na prawdę, nic nie szkodzi - uśmiechnąłem się.
-Co u robisz? - spytała dziewczyna.
-Wybierałem się do Lasu, zobaczyć się Faros'em.
-Mogę pójść z tobą?
-Jeśli chcesz, to w sumie możesz. -uśmiechnąłem się ponownie.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Zagwizdałem, a Faros się pojawił. 
-Jej! To jest to twoje zwierzątko? - zapytała Myoo, z lekkim przerażeniem.
-Tak, patrz i podziwiaj! - zaśmiałem się.
-Jest... 
-Dziwny - dokończyłem.
-Tak. Może już lepiej chodźmy.
-Jak chcesz, lubisz się ścigać?
-Jak chyba każdy!
-Dobra, no to ścigamy się do wodospadu! 
Krzyknąłem i pobiegłem na przód, a Myoo została w tyle, jednak już po chwili wadera mnie wyprzedziła i pierwsza dobiegła do oazy.
- Szybka jesteś. - powiedziałem, gdy dobiegliśmy.

<Myoo?>

Od Miry CD Look

Stałam sobie spokojnie przyglądając się ruchliwej wodzie, gdy nagle ktoś wpadł na mnie. Żeby nie było aż tak świetnie ten ktoś był dość ciężki i miał dużą siłę rozpędu, więc leżałam teraz pod tym kimś ładne parę metrów dalej niż przedtem stałam. "Jakie szczęście, że nie wpadłam do rzeki.." - zironizowałam w myślach. 
- Ach, sorry! - krzyknął, jak się okazało, Look i zszedł ze mnie.
- Nie no, spoko..- powiedziałam i zabrałam się za wstawanie. Niestety, nie wychodziło mi to tak jak chciałam, bo bolała mnie lewa noga. - Ał. - syknęłam cicho.
- Nic Ci nie jest? - spytał trochę zmartwiony. 
- Mam nadzieję. - odpowiedziałam i przeniosłam ciężar ciała bardziej na prawą nogę.
- Może Ci pomóc? - przyjrzał mi się lekko zaniepokojony.
- Nie trzeba. - powiedziałam i chciałam odejść od niego w stronę swojej groty, ale prawie się przewróciłam. Prawie, bo chłopak mnie złapał. 
- Może jednak?
- No dobra. - zgodziłam się. Przewiesiłam mu ramię przez kark i oparłam się na nim.
Pomógł mi dojść do mojego mieszkanka. 
- Dzięki, może wejdziesz? 

<Look?>

Od Miry

Nagle się obudziłam. Czyli te moje dziwaczne sny powracają? Ech. Trudno. 
Wyszłam z groty pod postacią człowieka. Postanowiłam się trochę przejść. Było jeszcze wcześnie. Najpierw poszłam do lasu, aby tam przemienić się w wilka i upolować sobie coś do jedzenia. Padło na jakiegoś zbłąkanego zająca. Nie był wcale zły. Miał mięciutkie mięsko i ogółem był smaczny. Potem wróciłam już pod postacią człowieka do siedziby klanu. Zastanawiałam się, co mogę porobić. W końcu wybrałam się nad rzekę. To było dość dobre zajęcie. Siedzenie w siedzibie i patrzenie na płynącą wodę. Wyglądała jakby się wprost cieszyła ze swojego krótkiego życia. W przeciwieństwie do mnie.