Wracając myślałam tylko o jego oczach. Wróciłam do swojej groty i poszłam spać, w postaci wilka.
Następnego ranka obudziłam się dość wcześnie, nie zdążyłam nawet zrobić herbaty, a do moich drzwi ktoś zapukał. To był Look.
-Cześć, miałaś mi pokazać te miejsca. -powiedział z uśmiechem.
-Tak, ale jest dość wcześnie, wejdziesz?
-Ymm... tak.
Po godzinie wyszliśmy.
-To gdzie idziemy? -zapytał.
-Do podziemnych jezior. -odparłam.
I tak czas wędrówki upłyną nam w rozmowie. Kiedy dotarliśmy okazało się, że nie ma już łodzi, by przepłynąć przez jezioro. Nie był to dla mnie żaden problem, użyłam swojej mocy, i tam gdzie nie było przed chwilą nic, stała łódź z wody.
-Wskakuj. -powiedziałam.
-To bezpieczne?
-Raczej tak. -powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Pływaliśmy po jeziorze, było świetnie. Dużo ze sobą rozmawialiśmy, chłopak sprawiał wrażenie otwartej książki, którą tylko ja mogłam przeczytać.
-Na pewno minęło już dużo czasu... wracajmy. -powiedział w pewnym momencie Look.
Odwróciłam dziób łodzi, moją mocą, w stronę powrotną. W końcu wróciliśmy na brzeg.
-To co ci jeszcze pokazać? ... Krwistą Rzekę, a może Miejsce Walk? Niektórzy mówią, że to miejsce spowija czarna mgła.-roześmiałam się.
-Nie dzięki, na dziś mam dosyć wrażeń. -odpowiedział.
Rozdzieliliśmy się. Potem długo nie widziałam Looka, pukałam tyle razy do jego drzwi, ale nikt nie odpowiadał. Musiał pewnie wyjechać, jak na razie dałam sobie spokój z chłopakami.
<Ktoś?>
środa, 7 stycznia 2015
Od Looka CD Luna
Stałem cały mokry pod drzwiami jakiejś groty, a wszystko przez tą całą alfę, to ona kazała mi tam przyjść. Pukałem i pukałem, ale nikt nie raczył mi nawet uchylić drzwi.
Po kilku minutach czekania miałem odchodzić, ale jednak kiedy się odwróciłem, usłyszałem cichy głos.
-Tak?
Natychmiastowo się odwróciłem. Zobaczyłem dość niską dziewczynę, najwyraźniej trochę zaspaną.
-Mógłbym wejść? Przysyła mnie Rota, podobno to twoja siostra.
-Tak, tak oczywiście, proszę.
Nareszcie mnie wpuściła.
-Więc... twoja siostra...
-Tak, jest bardzo dobra, dzięki niej jestem w tej watasze. - przerwała mi.
Dziewczyna mówiła tak jakby była w zupełnie innym miejscu, nie dawała mi nawet dojść do słowa.
-Twoja siostra, kazała ci się mną zająć! -warknąłem zdenerwowany.
-Przepraszam cię. Czasem jestem taka... no wiesz, nieobecna.
-Zauważyłem.
-Nazywam się Luna, a ty?
-Look. -odparłem.
-Więc o co prosiła mnie moja siostra?
-Mówiła, że masz mi pokazać wszystko, co tu się znajduje, oraz moją nową grotę.
-Oczywiście, pokażę ci dzisiaj twój dom, a jutro zobaczysz resztę, ponieważ dzisiaj już się ściemnia.
Deszcz w końcu przestał padać, Luna zaprowadziła mnie do mojej jaskini. Moja nowa kwatera nie była za bardzo przytulna, ale jak na razie mi wystarczała. Po tym dziewczyna poszła do siebie. Położyłem się na jakimś starym i śmierdzącym materacu i zasnąłem.
<Luna?>
Po kilku minutach czekania miałem odchodzić, ale jednak kiedy się odwróciłem, usłyszałem cichy głos.
-Tak?
Natychmiastowo się odwróciłem. Zobaczyłem dość niską dziewczynę, najwyraźniej trochę zaspaną.
-Mógłbym wejść? Przysyła mnie Rota, podobno to twoja siostra.
-Tak, tak oczywiście, proszę.
Nareszcie mnie wpuściła.
-Więc... twoja siostra...
-Tak, jest bardzo dobra, dzięki niej jestem w tej watasze. - przerwała mi.
Dziewczyna mówiła tak jakby była w zupełnie innym miejscu, nie dawała mi nawet dojść do słowa.
-Twoja siostra, kazała ci się mną zająć! -warknąłem zdenerwowany.
-Przepraszam cię. Czasem jestem taka... no wiesz, nieobecna.
-Zauważyłem.
-Nazywam się Luna, a ty?
-Look. -odparłem.
-Więc o co prosiła mnie moja siostra?
-Mówiła, że masz mi pokazać wszystko, co tu się znajduje, oraz moją nową grotę.
-Oczywiście, pokażę ci dzisiaj twój dom, a jutro zobaczysz resztę, ponieważ dzisiaj już się ściemnia.
Deszcz w końcu przestał padać, Luna zaprowadziła mnie do mojej jaskini. Moja nowa kwatera nie była za bardzo przytulna, ale jak na razie mi wystarczała. Po tym dziewczyna poszła do siebie. Położyłem się na jakimś starym i śmierdzącym materacu i zasnąłem.
<Luna?>
Nowy Basior w Watasze!
Witamy Looka!
Look jest ambitny, lubi planować i wyznaczać sobie odległe i trudne cele. (...)
Od Miry
Słońce chyliło się ku zachodowi. Postanowiłam wyjść z groty i przespacerować się w promieniach zachodzącej gwiazdy. Zawsze lubiłam ten zwiastun nocy. Zachód oznajmiał, że niedługo zapadnie całkowity mrok i tylko księżyc będzie mógł mnie widzieć. Szłam bezszelestnie po skale, gdy zaczął padać deszcz. Zdziwiłam się. Mimo, że lało jak z cebra ja szłam dalej i nie zważałam na powoli pochłaniające mnie zimno spowodowane przemokniętym futrem. W końcu, gdy dotarłam do miejsca, z którego mogłam oglądać Słońce kładące się spać i tylko promienie wydzierały się zza osłaniających gwiazdę obłoków, usiadłam i zaczęłam myśleć nad swoim życiem. Po chwili stwierdziłam, że jestem po prostu beznadziejna. Mam watahę, która próbuje mi dać poczucie rodzinnego ciepła, a ja to odrzucam. Zaczynała mi już doskwierać samotność. Mimo, że lubiłam być sama, bo wtedy nie musiałam do nikogo mówić, czasem chciałam z kimś porozmawiać, chociażby o pogodzie.
Nagle usłyszałam za sobą cichy szmer. Obróciłam się i zobaczyłam członka mojej watahy, co trochę mnie uspokoiło, ale nie do końca...
< Ktoś dokończy???>
Nagle usłyszałam za sobą cichy szmer. Obróciłam się i zobaczyłam członka mojej watahy, co trochę mnie uspokoiło, ale nie do końca...
< Ktoś dokończy???>
Subskrybuj:
Posty (Atom)