Stałam jak jakiś słup. Wszystkie moje mięśnie były napięte. Niemogłam oddychać. W końcu się odsunął a ja rozluźniłam. - Jesteś spięta. - Doprawdy...? - Zostaniesz? - Eee... - Czyli tak. - No... Usiedliśmy znów na tym pnie. Rozmowa toczyła się mile. Rozmawialiśmy o najróżniejszych rzeczach. Gdy dobiła 00.01 wstałam i oznajmiłam: - Teraz to naprawdę idę. - Odprowadzić cię. - To nie było pytanie. - Wiem. - wziął mnie za rękę. < Look? >
- Jeśli chcesz to mogę zostać, ale zaraz będę wracał. - Zostań. Zostałem jeszcze przez chwilę, ale potem musiałem wracać, ponieważ się ściemniało. - Idę, jutro cię odwiedzę, żeby zobaczyć co z twoją nogą. -powiedziałem wychodząc. <Mira? Chwilowe wypalenie ;-; sorry>
"Jak grochem o ścianę..."- pomyślałam, gdy chłopak wybiegł z mojej groty. Mimo wszystko był pierwszą osobą, która się o mnie chociaż troszeczkę zatroszczyła. Miłe uczucie. Po chwili chłopak wrócił z tym medykiem, który stwierdził, tak samo jak ja i Look przedtem, że mam złamaną nogę i usztywnił miejsce urazu. Potem wyszedł zostawiając nas samych. - Dzięki za pomoc. - siliłam się na uśmiech, ale po wyrazie twarzy chłopaka można było wywnioskować, że zamiast uśmiechu wyszedł mi krzywy grymas czy coś w tym stylu. - Nie ma za co. - uśmiechnął się. - Masz coś do roboty pilnego, czy mógłbyś ze mną posiedzieć trochę? Nudzi mi się samej... < Look?>