Raz tak sobie szłam, szłam i szłam, aż ktoś wyskoczył na mnie z krzaków...
-Ałć...-mruknęłam pod nosem-Kim jesteś?-cicho powiedziałam
-Oj sory, chyba nie jesteś jeleniem na którego polowałem...-powiedział jakiś cichy głos basiora
-A wyglądam jak jeleń?-powiedziałam cicho z uśmiechem
-Nie, nie... Jestem Blue, a ty?-powiedział cicho
-Jestem Aurora, ale mów mi Aura jak chcesz-powiedziałam cichszym głosem
Hmm, czy wyglądam jak jeleń tak bardzo?-pomyślałam z wielkim skupieniem
-Z jakiej jesteś watahy- zapytał mnie
-Jestem z Klanu czarnego szczytu, a ty?
-Ja też, czemu się nie spotkaliśmy?-zapytał przyglądając się
-Dopiero doszłam...-odpowiedziałam cicho
<Blue? sory weny brak...>
sobota, 31 stycznia 2015
Od Crystal C.D Look
Spoglądałam w dół. Nie chciałam stąd spaść, pewnie bym umarła. Zaczynało
się ściemniać. A ja… zaczynałam ześlizgiwać się z tej huśtawki.
- Ehm… Look?
- Co jest?
- No… zjeżdżam z tej huśtawki.
- To wcale nie jest dobry czas na żarty, Crystal.
- Ale ja nie żartuje!
- Ta, jasne.
- LOOK! Wściekłam się, i zacisnęłam ręce w pięści. Ale to oznaczało że… nie trzymałam się huśtawki!
- O.o…- powiedziałam. I w tym momencie spadłam. – aaaa! Krzyczałam.
- Crystal! Nie! – krzyknął Look, patrząc w dół.
- Jeśli to moje przeznaczenie to… - odkrzyknęłam.
Wbrew mojej woli, zamieniłam się w wilka. Mam tak zawsze, gdy naprawdę jestem przerażona. A nagle uderzyłam w wodę. Wodę? Że co? Była tu woda? Jakim cudem? Spojrzałam w dół, a okazało się że stoję na schodach, tylko że z wody! Zaczęłam po nich ostrożnie schodzić. Poślizgnęłam się, i resztę drogi zjechałam. Gdy tylko wylądowałam na ziemi, schody zniknęły.
- Woda, jeśli to ty, to bardzo ci dziękuje, powiedziałam w stronę nieba. Bo kto inny mógł wyczarować wodne schody?
Obok mnie wylądował Look.
- Co to było? – spytał mnie.
- To… chyba była Woda, ona mi chyba pomogła. Nie wierzyłam całkiem w te słowa, ale bogowie pomagali wilkom, gdy tego bardzo potrzebowali. Więc chyba Woda mi pomogła…
- Woda? no jasne, powiedział Look. Tuż po tym, jak to powiedział, spadła na niego woda, z nikąd.
- Ha, ha, zaśmiałam się. – chyba to jednak Woda mi pomogła…
Look?
- Ehm… Look?
- Co jest?
- No… zjeżdżam z tej huśtawki.
- To wcale nie jest dobry czas na żarty, Crystal.
- Ale ja nie żartuje!
- Ta, jasne.
- LOOK! Wściekłam się, i zacisnęłam ręce w pięści. Ale to oznaczało że… nie trzymałam się huśtawki!
- O.o…- powiedziałam. I w tym momencie spadłam. – aaaa! Krzyczałam.
- Crystal! Nie! – krzyknął Look, patrząc w dół.
- Jeśli to moje przeznaczenie to… - odkrzyknęłam.
Wbrew mojej woli, zamieniłam się w wilka. Mam tak zawsze, gdy naprawdę jestem przerażona. A nagle uderzyłam w wodę. Wodę? Że co? Była tu woda? Jakim cudem? Spojrzałam w dół, a okazało się że stoję na schodach, tylko że z wody! Zaczęłam po nich ostrożnie schodzić. Poślizgnęłam się, i resztę drogi zjechałam. Gdy tylko wylądowałam na ziemi, schody zniknęły.
- Woda, jeśli to ty, to bardzo ci dziękuje, powiedziałam w stronę nieba. Bo kto inny mógł wyczarować wodne schody?
Obok mnie wylądował Look.
- Co to było? – spytał mnie.
- To… chyba była Woda, ona mi chyba pomogła. Nie wierzyłam całkiem w te słowa, ale bogowie pomagali wilkom, gdy tego bardzo potrzebowali. Więc chyba Woda mi pomogła…
- Woda? no jasne, powiedział Look. Tuż po tym, jak to powiedział, spadła na niego woda, z nikąd.
- Ha, ha, zaśmiałam się. – chyba to jednak Woda mi pomogła…
Look?
Od Eiena CD Miry
- Należę do Klanu Drzewa. Na imię mi Eien. Mogę poznać pani imię? - odpowiedziałem z uśmiechem.
Wadera zamrugała.
- Mira - odpowiedziała, po czym przestąpiła z nogi na nogę - I nie jestem aż tak stara żeby nazywano mnie panią. - dodała.
- W takim razie przepraszam. - odparłem i w tym samym momencie zauważyłem bandaż na jednej z jej łap - Ah, co ci się stało? - zapytałem zmartwiony. Mira widocznie kulała, a poza tym każda rana na łapie była bardzo bolesna. Wiem coś o tym... W końcu mój młodszy braciszek był kiedyś niezwykle kłopotliwy.
Mira?
Od Looka CD Mira
- Nie przeszkadzam? - zauważyłem że Mira chyba nie chętnie ze mną rozmawia, a wręcz zmusza się do odpowiedzi. - Bo mogę przyjść później... -"...lub w ogóle" dodałem w myślach.
- Wiesz w sumie to nie przeszkadzasz...
- Widzę że jesteś zmęczona...
<Mira?>
- Wiesz w sumie to nie przeszkadzasz...
- Widzę że jesteś zmęczona...
<Mira?>
Od Looka CD Myoo
- Świetnie prawda?
Miałem nadzieję że Myoo zapomni o tym co było wcześniej.
- Faktycznie ładnie, tutaj...
- Niektórzy mówią, że tu nic nie jest takie jak się wydaje... można tu zobaczyć wszystko co się chce, lub czego się nie chce... - powiedziałem tajemniczo.
<Myoo?>
Miałem nadzieję że Myoo zapomni o tym co było wcześniej.
- Faktycznie ładnie, tutaj...
- Niektórzy mówią, że tu nic nie jest takie jak się wydaje... można tu zobaczyć wszystko co się chce, lub czego się nie chce... - powiedziałem tajemniczo.
<Myoo?>
Od Looka CD Crystal
- Znam to miejsce, niedaleko jest przełęcz...
- Przełęcz?
- Tak, a nad przełęczą znajduje się wielkie drzewo, którego korzenie sięgają nad przepaścią.
- I?
- Do korzeni są umocowane huśtawki! - roześmiałem się jak małe dziecko.
- To prowadź - Crystal również zaraziła się moim śmiechem.
Znaleźliśmy drzewo i zsunęliśmy się po sznurach do których były przymocowane deski. Na początek sam się wahałem czy w ogóle schodzić w duł, bo perspektywa upadku z tak wielkiej przepaści niezbyt mi się podobała, ale udawałem przed Crystal że niczego się w końcu nie boję...
<Crystal?>
- Przełęcz?
- Tak, a nad przełęczą znajduje się wielkie drzewo, którego korzenie sięgają nad przepaścią.
- I?
- Do korzeni są umocowane huśtawki! - roześmiałem się jak małe dziecko.
- To prowadź - Crystal również zaraziła się moim śmiechem.
Znaleźliśmy drzewo i zsunęliśmy się po sznurach do których były przymocowane deski. Na początek sam się wahałem czy w ogóle schodzić w duł, bo perspektywa upadku z tak wielkiej przepaści niezbyt mi się podobała, ale udawałem przed Crystal że niczego się w końcu nie boję...
<Crystal?>
Opowiadania Watahy Czarnego Szczytu
Teraz długo mnie nie będzie, więc proszę jedną z adminek, żeby zajęła się opowiadaniami osób z mojej watahy. Proszę żeby wszyscy to uzgodnili i żeby pisać tylko do jednej z adminek, ale to już musicie sami ustalić.
-Suria
Od Crystal CD Aurora
Miałam nadzieje że Suria się zgodzi, żeby Aurora dołączyła, ona uratowała mi życie.
- A możesz przemienić się w człowieka? – spytała ją Suria. Widziałam że Aurora była przerażona, ale odpowiedziała:
- M… mogę
- Pokaż.
Więc Aurora się przemieniła.
- Dobrze, możesz dołączyć, powiedziała Suria, która nagle się uśmiechnęła.
- Bardzo dziękuje, powiedziała Aurora.
Suria już poszła, ale powiedziała:
- Crystal pokaże ci gdzie możesz mieszkać!
- No ale robi się ciemno, może chcesz przenocować u mnie? – spytałam Aurory.
- Ok, a jutro pokażesz mi gdzie mogę mieszkać?
- Oczywiście.
- Super, prowadź do mieszkania.
Więc poszłyśmy, a ja byłam szczęśliwa, miałam nową przyjaciółkę.
<Aura?>
- A możesz przemienić się w człowieka? – spytała ją Suria. Widziałam że Aurora była przerażona, ale odpowiedziała:
- M… mogę
- Pokaż.
Więc Aurora się przemieniła.
- Dobrze, możesz dołączyć, powiedziała Suria, która nagle się uśmiechnęła.
- Bardzo dziękuje, powiedziała Aurora.
Suria już poszła, ale powiedziała:
- Crystal pokaże ci gdzie możesz mieszkać!
- No ale robi się ciemno, może chcesz przenocować u mnie? – spytałam Aurory.
- Ok, a jutro pokażesz mi gdzie mogę mieszkać?
- Oczywiście.
- Super, prowadź do mieszkania.
Więc poszłyśmy, a ja byłam szczęśliwa, miałam nową przyjaciółkę.
<Aura?>
Od Miry CD Look
- Tak... - trochę mnie zabolało, że zignorował moją poprzednią wypowiedź, ale co miał powiedzieć? - To może ja już będę biec do siebie...
Stwierdziłam i odbiegłam od chłopaka w postaci wilka. Pustynia była duża i kompletnie mi nie znana, więc tak jak przypuszczałam, gdzieś się zgubiłam.
Błądziłam trochę, aż w końcu znalazłam drogę. Byłam naprawdę zmęczona i kiedy tylko weszłam do swojej groty po prostu rzuciłam się na łóżko i usnęłam.
Następnego dnia obudziło mnie pukanie.
Powlokłam się do drzwi i je otworzyłam błagając w myślach by to nie był Look. Całe moje zamknięcie w sobie jakoś tak powróciło przez wczorajsze zagubienie się, albo może i nawet przez rozmowę z Lookiem...
- Hej. - wykrztusiłam, kiedy zobaczyłam Look za drzwiami.
< Look?>
Stwierdziłam i odbiegłam od chłopaka w postaci wilka. Pustynia była duża i kompletnie mi nie znana, więc tak jak przypuszczałam, gdzieś się zgubiłam.
Błądziłam trochę, aż w końcu znalazłam drogę. Byłam naprawdę zmęczona i kiedy tylko weszłam do swojej groty po prostu rzuciłam się na łóżko i usnęłam.
Następnego dnia obudziło mnie pukanie.
Powlokłam się do drzwi i je otworzyłam błagając w myślach by to nie był Look. Całe moje zamknięcie w sobie jakoś tak powróciło przez wczorajsze zagubienie się, albo może i nawet przez rozmowę z Lookiem...
- Hej. - wykrztusiłam, kiedy zobaczyłam Look za drzwiami.
< Look?>
Od Crystal CD Kasai
Na szczęście mnie nie zapomniały. Jaka ulga…
- Jasne że idziemy! – odpowiedziałam Kasai
- Super! A wiecie że dzisiaj jest święto Obrzędy bogini ziemi?
- Nie, nie wiedziałam.
- Jak to?
- No nasz klan jest dopiero co założony, więc…
- Musisz urządzić wielkie święto, w swoim klanie.
- Ale jesteśmy tylko dwie…
- Mogę pomóc!- zaoferowałam.
- Dobra. Crystal, ty pójdziesz polować. – powiedziała. – a ty siostro, możesz przyozdabiać. Ja zajmę się stołem i… resztą.
Pobiegłam na polowanie. Upolowałam jelenia, ale czułam że to nie na miejscu. Należałam przecież do klanu czarnego szczytu, a nie klanu Yumi. Ale byłam pewna że Suria nie będzie na mnie zła, bo zawsze można komuś pomóc… chyba. Ale zignorowałam te uczucia, i polowałam dalej. Po jakimś czasie wróciłam, z jeleniem, dwoma zającami i wiewiórką.
- Dziękuje Crystal, chciałabyś z nami świętować?
- Nie dziękuje, muszę wrócić do mojego klanu, i z nimi świętować. Ale przyjdźcie tu wieczorem, a pokaże wam coś… po tych słowach pobiegłam do mojego klanu. Świętowaliśmy, i było super.
<Kasai? Napisz jak mi kazałaś polować i resztę, w końcu to ty musisz napisać o całym święcie, w końcu jesteś Alfą!>
- Jasne że idziemy! – odpowiedziałam Kasai
- Super! A wiecie że dzisiaj jest święto Obrzędy bogini ziemi?
- Nie, nie wiedziałam.
- Jak to?
- No nasz klan jest dopiero co założony, więc…
- Musisz urządzić wielkie święto, w swoim klanie.
- Ale jesteśmy tylko dwie…
- Mogę pomóc!- zaoferowałam.
- Dobra. Crystal, ty pójdziesz polować. – powiedziała. – a ty siostro, możesz przyozdabiać. Ja zajmę się stołem i… resztą.
Pobiegłam na polowanie. Upolowałam jelenia, ale czułam że to nie na miejscu. Należałam przecież do klanu czarnego szczytu, a nie klanu Yumi. Ale byłam pewna że Suria nie będzie na mnie zła, bo zawsze można komuś pomóc… chyba. Ale zignorowałam te uczucia, i polowałam dalej. Po jakimś czasie wróciłam, z jeleniem, dwoma zającami i wiewiórką.
- Dziękuje Crystal, chciałabyś z nami świętować?
- Nie dziękuje, muszę wrócić do mojego klanu, i z nimi świętować. Ale przyjdźcie tu wieczorem, a pokaże wam coś… po tych słowach pobiegłam do mojego klanu. Świętowaliśmy, i było super.
<Kasai? Napisz jak mi kazałaś polować i resztę, w końcu to ty musisz napisać o całym święcie, w końcu jesteś Alfą!>
Od Myoo CD Blue
- Ha! - rozpędziłam się i wygrałam.
- Łał... - mruknął.
- Uwielbiam wyścigi!
- Chcesz wejść?
- Bardzo chętnie.
< Blue? >
- Łał... - mruknął.
- Uwielbiam wyścigi!
- Chcesz wejść?
- Bardzo chętnie.
< Blue? >
Od Myoo CD Look
Milczeliśmy. Naprawdę nie chciałam go znać.
- Myoo.
- ...
- To tu.
- Łał... - na chwilę zapomniałam o fochu.
< Look? >
- Myoo.
- ...
- To tu.
- Łał... - na chwilę zapomniałam o fochu.
< Look? >
Od Crystal CD Aurora
Byłam w wielkim morzu. Topiłam się, nie mogłam pływać. Panika, panika, PANIKA! Co robić? Utopię się! Umrę! Nie chcę żeby to był mój koniec! Takie myśli przelatywały przez moją głowę, ale, na szczęście, obudziłam się, bezpieczna w łóżku. Była 5 w nocy, ale byłam bardzo głodna. Wyszłam więc, i zobaczyła jakiegoś małego zajączka. Przyczaiłam się i… mam go! Pożerałam to zwierzę, jak dzika. Pewnie wyglądałam jak wampir! Pomyślałam, a na samą myśl o tym zaśmiałam się. skończyłam jeść, ale zanim zdążyłam wytrzeć pysk z krwi, usłyszałam kroki. Myślałam że jeśli zmienię się w człowieka, to nie będę miała krwi na ustach, więc się zmieniłam. I wtedy podeszła do mnie jakaś wadera.
- Wampir!!!!!- krzyknęła.
- Wcale nie jestem wampirem, uspokoiłam ją.
- Więc czym?
I opowiedziałam jej całą historię.
<Aurora? Sorry że tak mało, weny brak>
Od Crystal CD Look
- A gdzie chciałabyś wyjść?- spytałam go. Podczas gdy mówiłam, próbowałam zachować tą maskę obojętności, ale mi to nie wychodziło. Nie mogłam od niego odczepić wzroku! Ale się udało. Nie chciałam o tym myśleć, ale byłam zakochana po uszy!
- Może do… magicznego lasu?- zaproponował Look.
- Dobrze, odpowiedziałam. Do magicznego lasu? Myślałam. Czy to nie tam żyły te najdziwniejsze istoty? No ale poszłam za Lookiem. Bo co miałam innego zrobić?
- To… o czym porozmawiamy?- spytał mnie Look.
- Może o tym co znajdziemy w tym lesie?
- No dobra… może znajdziemy potwory o kilku głowach? - Zaczął fantazjować Look.- albo smoki!
- A ja myślę że znajdziemy jednorożce, lub pegazy, zaśmiałam się.
- Na pewno…
- Te smoki też nie są takie prawdopodobne!
- Rzeczywiście… i gadając tak, nie zauważyliśmy, że dotarliśmy do magicznego lasu. Zachwiałam się, i spadłam, wprost na konia!
- Aaaaa! – Krzyknęłam.
- Trzymaj się!- krzyknął Look, pewnie zastanawiając się, co może zrobić.
W tym czasie koń pogalopował, a ja się trzymałam jego grzywy. Po jakimś czasie, zauważyłam że to było fajne! Przestałam się bać. To nie było coś czego powinnam się bać. Wręcz przeciwnie. Usłyszałam jakieś krzyki za mną. To Look galopował, na takim samym koniu co ja.
- Cześć Look! – zawołałam do niego. Żeby to zrobić, obróciłam się, więc już nie trzymałam się grzywy konia.
- Ty się trzymaj!
- A czemu?
- To niebezpieczne!
- E tam… i pogalopowałam jeszcze szybciej. Wiatr wiał mi w twarz. Było super!
- Jak ty to robisz? – spytał mnie Look, patrząc na to jak nie trzymam się grzywy konia, ale i tak nie spadam.
- Ja się nie boję, ale cieszę!- odkrzyknęłam mu.
- A kto mówił że się boje…
Przewróciłam oczami. Zobaczyłam że mój koń się zmęczył, więc spróbowałam go zatrzymać. Udało się. Pogłaskałam go, po czym uciekł. Look spadł, więc poszłam mu pomóc. Nagle zauważyłam że znajdowaliśmy się pod przełęczą miłości. Look powiedział szybko:
<Look?>
- Może do… magicznego lasu?- zaproponował Look.
- Dobrze, odpowiedziałam. Do magicznego lasu? Myślałam. Czy to nie tam żyły te najdziwniejsze istoty? No ale poszłam za Lookiem. Bo co miałam innego zrobić?
- To… o czym porozmawiamy?- spytał mnie Look.
- Może o tym co znajdziemy w tym lesie?
- No dobra… może znajdziemy potwory o kilku głowach? - Zaczął fantazjować Look.- albo smoki!
- A ja myślę że znajdziemy jednorożce, lub pegazy, zaśmiałam się.
- Na pewno…
- Te smoki też nie są takie prawdopodobne!
- Rzeczywiście… i gadając tak, nie zauważyliśmy, że dotarliśmy do magicznego lasu. Zachwiałam się, i spadłam, wprost na konia!
- Aaaaa! – Krzyknęłam.
- Trzymaj się!- krzyknął Look, pewnie zastanawiając się, co może zrobić.
W tym czasie koń pogalopował, a ja się trzymałam jego grzywy. Po jakimś czasie, zauważyłam że to było fajne! Przestałam się bać. To nie było coś czego powinnam się bać. Wręcz przeciwnie. Usłyszałam jakieś krzyki za mną. To Look galopował, na takim samym koniu co ja.
- Cześć Look! – zawołałam do niego. Żeby to zrobić, obróciłam się, więc już nie trzymałam się grzywy konia.
- Ty się trzymaj!
- A czemu?
- To niebezpieczne!
- E tam… i pogalopowałam jeszcze szybciej. Wiatr wiał mi w twarz. Było super!
- Jak ty to robisz? – spytał mnie Look, patrząc na to jak nie trzymam się grzywy konia, ale i tak nie spadam.
- Ja się nie boję, ale cieszę!- odkrzyknęłam mu.
- A kto mówił że się boje…
Przewróciłam oczami. Zobaczyłam że mój koń się zmęczył, więc spróbowałam go zatrzymać. Udało się. Pogłaskałam go, po czym uciekł. Look spadł, więc poszłam mu pomóc. Nagle zauważyłam że znajdowaliśmy się pod przełęczą miłości. Look powiedział szybko:
<Look?>
Od Aurory CD Crystal
Jak co dzień pływałam sobie w rzece, i łowiłam ryby...
Nagle patrze jakaś wadera się topi! I co teraz jestem sama, nie mam domu nikt nie pomoże wyrzutkowi!
Szybko ją wyłowiłam zaniosłam do jakiegoś klanu, chyba to był klan czarnego szczytu czy jakoś tak...
Daję medykom, i się okazuje że ona jest z tego klanu!
*pukanie*
-Cześć mogę wejść?-spytałam cicho
-To ty mi życie uratowałaś, tak?-spytała wadera
-Tak, to ja-odpowiedziałam
-Jak masz na imię?-spytała z uśmiechem- i gdzie mieszkasz?
-Ja nie mam domu jestem wyrzutkiem... A na imię mam Aurora, chociaż i tak to nie ważne, już się nie spotkamy...-powiedziałam
-Czemu?-spytała ze zdziwieniem- Ja jestem Crystal
-Przecież masz swój klan, dom i swoje życie. A poza tym ściemnia się, i muszę znaleźć jakieś miejsce do spania...
-Może u mnie zanocujesz?-powiedziała miłym głosem
-Jak to?-spytałam- jestem wyrzutkiem, i ty mnie tutaj chcesz?
-A czemu nie?
-Masz klan i mogą cie wywalić, albo coś...
-Nie, ty tutaj zostajesz!
-Nie mogę! Nie mam klanu, nie jestem w watasze!
-Zaraz będziesz!
-Co?-spytałam zdziwiona, przecież jestem wyrzutkiem!
-Moglibyście zawołać Surię?-spytała medyków
-Ale nie mogę nie rozumiesz?!
-Dlaczego?!
Przemieniłam się w człowieka
-Dla tego!
Lecz, ku memu zdumieniu Crystal zrobiła to samo!
-Cały klan taki jest!-powiedziała cała promieniąca.
-A...ale, jak?-powiedziałam cała oszołomiona
-Nie jesteś jedyna! My też tacy jesteśmy!
Przyszła alfa, o nie co teraz wyśmieje mnie, jestem wyrzutkiem!-pomyślałam
-Co chciałaś?-powiedziała bardzo szybko
-Tutaj jest taka wadera, nazywa się Aurora i mi uratowała życie, a nie należy do żadnej watahy!-powiedziała patrząc na mnie
-Prawda?-powiedziała patrząc na mnie surowo
Byłam przerażona!
-T...tak-ledwo wydusiłam
<Crystal?>
Nagle patrze jakaś wadera się topi! I co teraz jestem sama, nie mam domu nikt nie pomoże wyrzutkowi!
Szybko ją wyłowiłam zaniosłam do jakiegoś klanu, chyba to był klan czarnego szczytu czy jakoś tak...
Daję medykom, i się okazuje że ona jest z tego klanu!
*pukanie*
-Cześć mogę wejść?-spytałam cicho
-To ty mi życie uratowałaś, tak?-spytała wadera
-Tak, to ja-odpowiedziałam
-Jak masz na imię?-spytała z uśmiechem- i gdzie mieszkasz?
-Ja nie mam domu jestem wyrzutkiem... A na imię mam Aurora, chociaż i tak to nie ważne, już się nie spotkamy...-powiedziałam
-Czemu?-spytała ze zdziwieniem- Ja jestem Crystal
-Przecież masz swój klan, dom i swoje życie. A poza tym ściemnia się, i muszę znaleźć jakieś miejsce do spania...
-Może u mnie zanocujesz?-powiedziała miłym głosem
-Jak to?-spytałam- jestem wyrzutkiem, i ty mnie tutaj chcesz?
-A czemu nie?
-Masz klan i mogą cie wywalić, albo coś...
-Nie, ty tutaj zostajesz!
-Nie mogę! Nie mam klanu, nie jestem w watasze!
-Zaraz będziesz!
-Co?-spytałam zdziwiona, przecież jestem wyrzutkiem!
-Moglibyście zawołać Surię?-spytała medyków
-Ale nie mogę nie rozumiesz?!
-Dlaczego?!
Przemieniłam się w człowieka
-Dla tego!
Lecz, ku memu zdumieniu Crystal zrobiła to samo!
-Cały klan taki jest!-powiedziała cała promieniąca.
-A...ale, jak?-powiedziałam cała oszołomiona
-Nie jesteś jedyna! My też tacy jesteśmy!
Przyszła alfa, o nie co teraz wyśmieje mnie, jestem wyrzutkiem!-pomyślałam
-Co chciałaś?-powiedziała bardzo szybko
-Tutaj jest taka wadera, nazywa się Aurora i mi uratowała życie, a nie należy do żadnej watahy!-powiedziała patrząc na mnie
-Prawda?-powiedziała patrząc na mnie surowo
Byłam przerażona!
-T...tak-ledwo wydusiłam
<Crystal?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)