- A gdzie chciałabyś wyjść?- spytałam go. Podczas gdy mówiłam, próbowałam zachować tą maskę obojętności, ale mi to nie wychodziło. Nie mogłam od niego odczepić wzroku! Ale się udało. Nie chciałam o tym myśleć, ale byłam zakochana po uszy!
- Może do… magicznego lasu?- zaproponował Look.
- Dobrze, odpowiedziałam. Do magicznego lasu? Myślałam. Czy to nie tam żyły te najdziwniejsze istoty? No ale poszłam za Lookiem. Bo co miałam innego zrobić?
- To… o czym porozmawiamy?- spytał mnie Look.
- Może o tym co znajdziemy w tym lesie?
- No dobra… może znajdziemy potwory o kilku głowach? - Zaczął fantazjować Look.- albo smoki!
- A ja myślę że znajdziemy jednorożce, lub pegazy, zaśmiałam się.
- Na pewno…
- Te smoki też nie są takie prawdopodobne!
- Rzeczywiście… i gadając tak, nie zauważyliśmy, że dotarliśmy do magicznego lasu. Zachwiałam się, i spadłam, wprost na konia!
- Aaaaa! – Krzyknęłam.
- Trzymaj się!- krzyknął Look, pewnie zastanawiając się, co może zrobić.
W tym czasie koń pogalopował, a ja się trzymałam jego grzywy. Po jakimś czasie, zauważyłam że to było fajne! Przestałam się bać. To nie było coś czego powinnam się bać. Wręcz przeciwnie. Usłyszałam jakieś krzyki za mną. To Look galopował, na takim samym koniu co ja.
- Cześć Look! – zawołałam do niego. Żeby to zrobić, obróciłam się, więc już nie trzymałam się grzywy konia.
- Ty się trzymaj!
- A czemu?
- To niebezpieczne!
- E tam… i pogalopowałam jeszcze szybciej. Wiatr wiał mi w twarz. Było super!
- Jak ty to robisz? – spytał mnie Look, patrząc na to jak nie trzymam się grzywy konia, ale i tak nie spadam.
- Ja się nie boję, ale cieszę!- odkrzyknęłam mu.
- A kto mówił że się boje…
Przewróciłam oczami. Zobaczyłam że mój koń się zmęczył, więc spróbowałam go zatrzymać. Udało się. Pogłaskałam go, po czym uciekł. Look spadł, więc poszłam mu pomóc. Nagle zauważyłam że znajdowaliśmy się pod przełęczą miłości. Look powiedział szybko:
<Look?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz