- Oczywiście. - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem.
Mira oddaliła się powoli w kierunku terenów Klanu Czarnego Szczytu. Odprowadzałem ją wzrokiem, aż zniknęła za ostatnim widocznym zakrętem, po czym sam również ruszyłem w kierunku mojego domu.
Gdy tak szedłem, na północnym niebie widziałem ciemną sylwetkę, unoszącą się tuż nad horyzontem - Prastare Miasto.
Ciarki mnie przeszły.
Byłem tam kiedyś i nigdy nie zapomnę tych mrożących krew w żyłach widoków i wszechobecnej dzwoniącej ciszy. Nie ma tam wiatru ani zapachów - tylko gorąco słońca na karku. Nawet gleba jest magicznie ubita i wygładzona tak, że można się na niej ślizgać.
Odwróciłem wzrok, skupiając się na kamiennej ścieżce i jednocześnie pozwalając swoim myślom wędrować wokół lekkich tematów. Jak na zawołanie powędrowały one do nowo poznanej wadery.
Mira. Ciekawy byłem od którego słowa pochodzi jej imię: mira, mirare czy miraculum... Każde miało piękne znaczenie.
Jednak bardziej ciekawiło mnie jaka jest naprawdę. To było oczywiste, że ukryła przede mną swoją naturę. Nie jest zbyt dobrą aktorką.
Myśli te sprawiły, że dotarcie do Drzewa Życia zajęło mi chwilkę. Wspiąłem się na wyższe kondygnacje i do swojej dziupli, gdzie zastałem Leo.
Mój braciszek przywitał mnie skinieniem głowy, po czym ruszył do wyjścia.
- Dziś nie dostanę reprymendy? - zdziwiłem się.
Beta machnął tylko ogonem i wyszedł z dziupli.
z westchnieniem ułożyłem się na posłaniu i wbiłem wzrok w niebo. Nad sobą widziałem gwiazdozbiór wieloryba i jego najsłynniejszą gwiazdę - Mira Ceti.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Nie mogę się doczekać zachodu słońca.
Następnego dnia przyszedłem w to samo miejsce tak samo szybko, jak wcześniej, sadowiąc się we wnęce skalnej, w której wczoraj oglądaliśmy zachód słońca, by zaczekać na Mirę.
Stwierdziłem, że, jeśli nadąży mi się dzisiaj okazja, zapytam ją od czego powstało jej imię.
Mira?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz