Eien gdzieś przepadł. Nie żeby to był pierwszy raz...
Byłem więc zmuszony go zastąpić i przez cały poranek zostałem na stanowisku. Wyjście na słońce okazało się więc niezbyt przyjemnym doświadczeniem.
Zmrużyłem oczy, patrząc w niebo - słońce znajdowało się idealnie u szczytu siedziby Klanu Drzewa, kąpiąc ją w swoim świetle.
Wzdychając świeżym powietrzem, ruszyłem w dół, ścieżkami Drzewa Życia, po czym obrałem za swój cel Łąki, z zamiarem zapolowania.
Przesuwałem się między cieniami, nasłuchując i węsząc w poszukiwaniu zwierzyny. Dość szybko znalazłem dwa tropy: stada saren i rodzinki królików. Zadecydowałem że zapoluję na te drugie, bo nie byłem jakoś mocno głodny, a sarna tylko by się zmarnowała.
Niewiele później z pełnym brzuchem wylegiwałem się w południowym słońcu, gdy nade mną pojawił się cień.
Otworzyłem leniwie oczy i zatrzymałem spojrzenie na sylwetce wilka, stojącej przede mną.
< Ktoś kontynuuje? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz