- Pewnie tak, przepraszam cię.
- Za co?
- A jak myślisz? - popatrzyłem na nogę Miry, jednak ona nic nie odpowiedziała.
- Wiesz... mam dla ciebie niespodziankę - uśmiechnąłem się.
- Jaką?
- Powiedzmy że wyjdziesz w końcu na zewnątrz.
- Ale, moja noga... wiesz.
- Wiem, ale nie idziemy daleko, to zaraz za tym pagórkiem - wskazałem na wzniesienie.
- Dobrze.
Zaprowadziłem dziewczynę nad Zieloną Pustynię.
- I jak?
- Świetnie tym bardziej, że rozbolała mnie noga...
- Może cię ponieść? To już nie daleko.
- Nie dzięki, dam sobie radę.
Weszliśmy na górę na której stał ołtarz Boga Ognia.
- Po co mnie tu zaprowadziłeś?
- Nic nie mów.
Wypowiedziałem kilka słów i wtedy wokół Miry pojawiły się płomyki.
- Look!?
Już po chwili było po wszystkim.
- Co się tu stało?! - wrzeszczała Mira.
- Jak tam noga? - powiedziałem tak jak bym nie słyszał poprzednich słów dziewczyny.
- Nie boli... Jak to zrobiłeś?
- Znam się nie tylko na wpadaniu na kogoś - powiedziałem z uśmiechem.
<Mira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz