-Dziękuje...-powiedziałam wystraszona z łzami w oczach- Tak się bałam!
-Spoko, dobrze że nic ci się nie stało...- powiedział lekko uśmiechnięty
-To było okropne!-powiedziałam cała się trzęsąc- Nie chce żeby to kiedykolwiek się powtórzyło...
-Nie, to już się nie nigdy nie powtórzy...- odpowiedział przytulając mnie
Staliśmy na lodowej powierzchni, troche się bałam, bo lód przecież jest przezroczysty i wszystko było widać...
Nagle Blue zaczął wydłużać lodową powierzchnie w stronę ziemi, bezpiecznej ziemi...
Szliśmy po lodowej powierzchni, i całą drogę rozmawialiśmy... Gdy była
już ziemia, położyłam się na niej i zaczęłam się tarzać, Blue zrobił to
samo. Tarzaliśmy się i śmialiśmy, było cudownie... W pewnej chwili
słońce zaczęło zachodzić, było cudnie! Usiadłam na krańcu ziemi, tam
gdzie ziemia się kończyła, Blue usiadł obok mnie i czułam się jakby to
był sen, z którego nie chciałam się obudzić...
<Blue? Sory nie mogłam weny pozbierać>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz