Parsknęłam śmiechem. Nie mogłam nic na to poradzić, on tak śmieszne wyglądał…
- A ty z czego się śmiejesz? – spytał mnie Look.
- Śmiesznie to wygląda.
- Co takiego?
- Jak stoisz tu, taki mokry.
- Teraz pośpieszmy się, ok?
- Dobra, nie chcę żebyś zachorował.
- A ty po raz drugi prawie umarłaś.
- Zdarza się. Zaśmiałam się. Nagle coś walnęło mnie w plecy, aż prawie upadłam. Obróciłam się, a był to… Millan!
- Co robisz, ciamajdo?! – zapytałam go, a on tylko parsknął w odpowiedzi. Potem wepchnął mnie do jakiegoś małego jeziora.
- Tak, teraz ty tez jesteś cała mokra - zaśmiał się Look. Ja się jednak ledwo trzymałam na powierzchni, nigdy się przecież nie nauczyłam pływać. Look to chyba zauważył.
- Nie mów że nie umiesz pływać…
- To ci powiem, że nie umiem. W tym momencie Millan wskoczył do wody, wyciągając ,Mie z niej.
- Dziękuje, ciamajdo. – powiedziałam, po czym go pogłaskałam. Look rzucił mu spojrzenie ” ja chciałem to zrobić!” a ja oczywiście znowu parsknęłam śmiechem.
<Look?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz